www.sax.fora.pl

[Żubr]

Witam. Gadałem ostatnio z jednym trebaczem - a właściwie z osobą, która uczy się trąbić no i on powiedział mi, że nie gra etiud, tylko na weekend sobie pogra, a w tygodniu robi same ćwiczenia techniczne typu skale, gra kombinacyjna, ćwiczenia z metronomem etc.

ale przemyślałem sprawe i.. czy granie etiud, nie można zaliczyć do ćwiczeń technicznych ? mi się wydaje, że można - przecież grając etiudy ćwiczy się wiele rzeczy na raz. Tak na moje to dają one bardzo dużo, co Wy na to ? grać etiudy raz w tyg. z myślą, że to strata czasu jest chyba błędem w sztuce, nawet jak się uczy grać z myślą o jazzie i improwizacji

może dodam, że od jakiegoś czasu dużą część ćwiczeń poświęcam na etiudy i sobie chwale. nawet już tak nie gubie rytmu, jest lepszy komfort gry z podkładami - a wcze sniej miałem nuty i gubiłem się przy pierwszych dźwiękach.

[CHESTER]

Żubr jak chcesz się wyrobić to graj sobie solówki jazzowe np. Charlie Parkera albo John'a Coltrane'a bo etiudy są zbyt proste i przewidywalne chyba że to jakieś dobre etiudy jazzowe. Na jakim saksofonie grasz? Najlepiej żeby Cię uczył grać jakiś jazzman który żyje głównie z grania tego i niczego poza tym. Wiadomo że dużo wybulisz na takie lekcje pewne z fortunę ale na prawdę warto.

[Żubr]

hehe jestem za cieńki jeszcze, żeby brać się za solówki Parkera ale widze, że również masz podobne podejście do etiud jak mój znajomy. Ale w zasadzie trochę nie rozumiem tej niechęci do etiud

Gram trochę ponad rok, na saksofonie tenorowym. Co do nauki - to właśnie jak jestem na wyjezdzie to chodze na lekcje do gościa, który jest jazzmanem. Póki co jestem na poziomie improwizacji do bluesa


swoją drogą: są tacy, którzy żyją tylko z grania jazzu w PL ? : )



co do solówek jazzmanów jeszcze:

http://www.youtube.com/watch?v=AFPQm2QG-Gg

nie wiem ile trzeba ćwiczyć i ile czasu spędzić nad tym, żeby tak zagrać - przecież facet puścił smile i grał cały całość razem z Dexterem Gordonem to już jest wyższa szkoła jazdy.

[CHESTER]

To już zależy od osoby ile czasu mu to zajmie. Gdybym dostał nuty to jeden dzień byłby w zupełności wystarczający ale nie o to w tym chodzi. Jakby nie patrzeć to jazz jest nierozerwalnie związany z tworzeniem muzyki na gorąco i tego trzeba się trzymać.

[Żubr]

jeden dzień i byś leciał równo z Dexterem, bez żadnego potknięcia jego solówke ? no to zdolniacha z Ciebie.

[saxa]

A Ty Chester żyjesz z muzyki? Bo jesteś dobry jesli nie żyjesz z muzyki, a mógłbys po jednym dniu już grać solówki.

[jacob13th]

Ja dostałem radę od saksofonisty, który sporo lat przegrał w cyrku.
'Jak chcesz być sprawny, to ćwicz na odpowiednio trudnych etiudach klasycznych. Powinieneś na tyle sprawnie czytać nuty, żeby grać nie zastanawiając się, co masz zagrać.'

Wiadomo, że zagrać to jedno, a zagrać to 'z duszą' to drugie, ale jeśli mam problem z rozczytaniem utworu, to ani tyle go nie zinterpretuję, tak jakbym chciał.

Nie mówię tu o tym, by popadać w skrajność i grać tylko klasykę. Ale podstawą warsztatu moim zdaniem jest sprawność, oczywiście jeśli możemy przyjąć, że zadęcie i prowadzenie dźwięku mamy opanowane

[CHESTER]

jacob13th masz absolutną rację bo liczy się sprawność czytania nut więc jeśli ktoś sobie dobrze radzi z czytaniem nut to wcześniejszy kawałek co gra gościu na saksie nie stanowiłby dla kogoś większego problemu - mam tutaj na myśli odtworzenie solówki w zapisie nutowym bez jakiegokolwiek pojęcia o graniu na gorąco. Solówke Giant Steps uczyłem się tydzień dla większej trudności na alcie co wymaga nie małych umiejętności technicznych - mówimy tutaj cały czas o czymś co jest w zapisie nutowym i nie wynika z improwizacji bo improwizacja zapisana w formie nutowej już nie jest improwizacją lecz aranżacją. Wracając do solówki Dextera graną przez tego gościa to jest ona bezpłciowa w jego wykonaniu, jest dobry technicznie ale te nuty nie mają duszy jak przy wykonaniu Dextera. Dlatego nasuwa się tutaj stwierdzenie z którym każdy zawodowy muzyk się zgodzi - z koniem nie wygrasz xd W jazzie jest rodzaj feelingu którego nie da się skopiować. Słuchałem muzyków którzy zagrali dosłownie trzy dźwięki ale w taki sposób z taką dozą energii i bogactwem nie wiem jak to nazwać - barw brzmieniowych że ........ dopiszcie sobie co chcecie bo nie mogę przeklinać na forum xd Zagranie czegoś takie jedynie z nut nie sprawia przyjemności jedyne plusy takiego grania to zdobywanie umiejętności technicznych na najwyższym poziomie.

[jacob13th]

Tu się muszę zgodzić. Spotkałem się z czymś takim, że ktoś zagrał kilka prostych dźwięków, jednak w taki sposób, że można się zachwycić ich pięknem i szczęka opada